fbpx

Żeby mi się tak chciało, jak mi się nie chce!

Brzmi znajomo? To co można zrobić żeby nam się chciało? Jest kilka sposobów. Najlepiej jeśli uczenie się języka wejdzie Ci w nawyk. No ba! Wiadomka! Ale jak to zrobić? Najpierw dlaczego to ważne, żeby to był nawyk. Pomyśl o swoich nawykach, tych dobrych i tych złych. A może zwłaszcza o tych złych. Łatwiej Ci je robić, czy ich nie robić? No właśnie. Jeśli coś staje się nawykiem, robimy to bez namysłu, bez wysiłku, nie musimy o tym pamiętać. Samo się pamięta i niejako samo robi. Bo nawyk to coś, co weszło nam w krew i łatwiej go robić niż nie robić. Jeśli nie wierzysz, pomyśl właśnie o jakimś swoim złym nawyku, np. paleniu, obgryzaniu paznokci, czy scrollowaniu fejsa. Palaczowi, któremu palenie weszło w nawyk łatwiej jest zapalić, nie się od tego powstrzymać. Tak samo z obgryzaniem paznokci, czy nałogowym scrollowaniem fejsa. Łatwiej to robić, niż tego nie robić. I, o ile w przypadku złych nawyków to raczej nam życie utrudnia, to w przypadku nawyków dobrych daje nam to wspaniały oręż w walce o samodoskonalenie się! 😊

No bo pomyśl, taka sytuacja: codzienny kontakt z językiem angielskim jest już Twoim nawykiem. Czyli np. codziennie, o wybranej godzinie poświęcasz 15-20 minut na angielski. Bez wysiłku i zmuszania się. Z przyjemnością, jaką daje nawyk. Co w tym czasie robisz? A to już zależy od Ciebie. Możesz uczyć się słówek w aplikacji, robić fiszki, czytać książkę, prasę lub bloga po angielsku, lub słuchać podcastów, audiobooków, czy oglądać filmy na youtubie czy netflixie. Możliwości dzisiaj są nieskończone. To co wybierzesz zależy wyłącznie od Ciebie. Ważne, żeby to było faktycznie 15-20 minut, nie więcej. A nawet, na początku, przy budowaniu nawyku, może być mniej. Dlaczego? Bo jeśli, w porywie ambicji założysz sobie: „Będę się codziennie uczył 1,5 godziny”, to może wytrwasz 2,3 dni jeśliś wytrwały. Większość z nas nie wytrwa, bo dojdzie właśnie zdanie z nagłówka „żeby mi się tak chciało jak mi się nie chce!”. A co jeśli założysz sobie na początku „przez 5 minut pomyślę co chciałbym robić z angielskim”, następnego dnia przez 5 minut będę to robił? Załóż sobie swoje optimum czasu poświęcone na angielski, czyli nie mniej niż… ale też nie więcej niż… . Czyli zdefiniuj jak wygląda „zrobione” (szerzej opisuje to Greg McKeown w książce „To proste”, którą bardzo polecam). Dlaczego to ważne? Minimum będzie Cię motywować żeby w ogóle zacząć, zwłaszcza na początku, kiedy ten nawyk będziesz budować. Łatwiej jest zasiąść do czegoś co wymaga od nas niewielkiego nakładu pracy. Co to jest 5 minut? Tyle jestem w stanie wygospodarować. W praktyce, jeśli już „zrobisz” 5 minut, może Ci się zachcieć więcej. I fajnie, byle nie „przegiąć”. Dlatego trzeba wyznaczyć też maximum, czyli „nie więcej niż…”. I trzymać się go choćbyś miał niebywałą ochotę przedłużyć ten czas. Dlaczego? Żeby się nie zajechać i nie stracić ochoty i motywacji do zrobienia tego następnego dnia, i następnego, i następnego… .

Znacie to uczucie gdy po przerwie idziecie biegać, lub idziecie na siłownię, i ćwiczycie za długo, lub zbyt intensywnie, bo tak dobrze idzie? Co nas potem czeka? Zakwasy! I potem na zakwasach już mało komu chce się ćwiczyć bo boli. Żeby nie nabawić się zakwasów z angielskiego pamiętaj o zasadzie „ nie mniej niż… i nie więcej niż…..”. Zakres wybierz sam, zaczynając od niewielkich wartości czasowych”.

Pamiętaj: „ lepszy niedosyt, niż przesyt”!

Rekomendowane artykuły

1 komentarz

  1. This is my fіrst time pay a visit at here and i am truly happy to read all at one place.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *